Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
Almanzor Almanzor
2460
BLOG

*Blog Longina Cz.5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka

Almanzor Almanzor Rozmaitości Obserwuj notkę 6

  Było: Wstęp, Lata dziecięceJak nauczyłem się czytaćPobyt w szkolePrzerwa w naucePrzygotowanie się do gimnazjumPierwsza podróż pociągiemW Warszawie,Powrót do domuOkres przed I wojną światową.

11. Wybuch wojny

I tak zastał mnie dzień 1 sierpnia 1914r. kiedy wybuchła I wojna światowa, początkowo nazywana wojną europejską. Wiadomość o wybuchu wojny przywiózł żydek Lejba. Szedłem wtedy łąką z lasu do domu i w pierwszej chwili nie dałem temu wiary. Ale wkrótce dostałem potwierdzenie tej wiadomości w gazecie. Byli u nas wówczas na letnisku synowie p. Kopczyńskiej Staś i Józio. Wkrótce przyjechała po nich matka i zabrała ich do Warszawy. Zjechała do domu i moja siostra Marysia, bo Rodzice nie chcieli się zgodzić na jej dalszy pobyt w Warszawie w czasie wojny. I w ten sposób młoda dziewczyna, która przez 3 1/2 lat widziała dużo w mieście, powróciła na wieś na gospodarstwo aczkolwiek nie miała do tego ani chęci ani zdolności.

Po wybuchu wojny rosyjsko, angielsko, francusko - niemieckiej i austriackiej, Rosja wydała odezwę do Polaków. Stryj cara Mikołaj Mikołajewicz pisał: „Polacy! Dziejów wybiła godzina, w której marzenia Waszych Ojców i dziadów ziścić się mogą, że jeszcze nie zardzewiał miecz, który poraził wroga pod Grunwaldem”   i t.p.. Podziałało to na wielu Polaków. Niektórzy szli do wojska rosyjskiego, żeby bić germańca. Nawet Gorczyński zaczął organizować legiony Polskie w Puławach. Jednakże na ten temat redaktor Buchner napisał w tygodniku Mucha:

"Na Niemca co wciąż się sroży
I który pragnie z rozboju żniwa,
Imć Pan Gorczyński legiony tworzy
I do szeregów Polaków wzywa.
    Lecz chociaż czuje zapał do sprawy
    Zda się że trochę złudnie oblicza
    Nie wskrzesi dawnej Legionów sławy
    Bez Dąbrowskiego i Kniaziewicza.”

W naszym domu rodzinnym niewiele się zmieniło. Tylko najstarszy brat - Franek został powołany do wojska odrazu pierwszego dnia wojny t.j. 1.8.1914r. Dostał przydział do 149 pieszej grodzieńskiej drużyny i pracował na razie w kancelarii w Małkini, gdzie jego oddział miał za zadanie pilnowanie mostów na Bugu. Rzeczy swoje t.j. ubranie cywilne, rower i inne drobiazgi przywiózł do rodziców.

Ja osobiście ucieszyłem się bardzo z roweru, na którym umiałem już od roku jeździć. Wówczas rower był mało znanym środkiem lokomocji. Zwłaszcza na wsi - starsze kobiety uważały, że to coś nadzwyczajnego, bo na dwóch kołach jedzie i nie przewraca się. Jazdy na rowerze nauczyłem się w lecie 1913r. kiedy Franek przyjechał z Grodna pociągiem do Sokołowa, a od stacji 12 km rowerem. Była to niedziela godzina 10 rano. Rodzice udali się wtedy do kościoła a w domu byłem ja sam. I zanim wrócili z kościoła ja już umiałem jeździć i popisywałem się na wsi wobec kolegów swymi wyczynami. Na co Ojciec, gdy mnie zobaczył na rowerze powiedział: „żebyś był taki chętny i zdolny do roboty jak do roweru!”

Ostatnie kilka lat przed wojną t.j. 1908 - 1913 były dość ciężkie w naszym życiu domowym pod względem gospodarczym. Ojciec wydał sporo gotówki na budowę stodoły w 1906r, obory i chlewni w 1908r. oraz studni w 1909r., a ponadto były wydatki na naukę brat w szkole, tak, ze na inne rzeczy brakło pieniędzy. Ojciec zadłużył się na sumę około 500rb., co poważny wpływ miało na moje usposobienie, gdyż na wszystko brakowało pieniędzy. W latach 1911 i 1912 chodziliśmy z dziećmi ze wsi na zarobek do kopania kartofli na Patrykozy. Dziedzic płacił dziennie po 30gr, a starszym po 40 gr. Zarobione pieniądze oddawaliśmy rodzicom. Byliśmy kilka razy t.j. Grześ, Pola, Marysia i ja.

Matka bardzo nad tym ubolewała i było jej przykro, ale Ojciec zezwalał, bo brak było gotówki. Matka domagała się żeby Ojciec sprzedał część lasu na ..., gdzie najbardziej ludzie wycinali drzewo. Wreszcie przed samą wojną Ojciec się zdenerwował i sprzedali drzewostan obaj ze stryjem. W ten sposób pozbyli się rodzice długu i kosztów oprocentowania. A przy tym wstydu, bo już nie potrzebowali pożyczać. W zimie 1914r. w styczniu kupił Ojciec kierat do sieczki i nie musieliśmy z Grzesiem męczyć się w sieczkarni, bo odtąd konie za nas pracowały. Jednocześnie Franek przysłał Ojcu 100rb przez pocztę, za co kupiono bryczkę (wolant za 75rb). Ten sprawunek nie był bardzo potrzebny, ale duma szlachecka nie pozwalała, żeby największy gospodarz we wsi jakim był Ojciec nie jechał bryczką w niedzielę do kościoła. Zresztą siostry już dorastały i wymagały wydatków na stroje t.j. sukienki i kapelusze więc i bryczka była potrzebna.

image

Ignacy Kobyliński z wnukiem Jankiem w bryczce wolant     

Ojciec mój został w tym czasie wybrany sołtysem, więc miał sporo spraw ogólnych do załatwiania. Bardzo lubił wyjazdy do miasta i zajmować się interesami całej wsi, do których należały: sprawy podatkowe, szarwarki i ostatnio rozpoczęte w 1912r. scalanie wsi. Geometra Janusz Wroński, który miał zrobić scalanie został zaaresztowany, gdyż działał bez odpowiednich świadectw. Wpłacona zaliczka w związku z tym przepadła. Scalenie pól zostało dokonane dopiero w 1929r.

Mnie Ojciec zatrudniał przy obliczaniu podatku od poszczególnych gospodarzy. Trudność polegała na tym, że nakaz płatniczy dostawała wieś z 390 morgów. A wykaz morgów poszczególnych gospodarzy wynosił 378 morgów. Nie było komu płacić należności z brakujących 12 morgów.

Na tym tle powstawały częste kłótnie, gdyż niektórzy bardziej niezgodni chcieli płacić tylko ze swych morgów. Do mnie należało sporządzenie listy płatniczej na pełną kwotę. Musiałem więc liczyć wyższy podatek od każdego morga. I tak się długo męczyłem, aż sporządziłem sobie wykaz morgów na pełne 390 morgów t.j. dodałem każdemu proporcjonalnie do powierzchni morgów pewna ilość powierzchni. Później już szło mi łatwo. Miałem dobra szkołę, bo nauczyłem się dobrze i szybko liczyć.

Na święta Bożego Narodzenia 1914 postanowiliśmy nauczyć się przedstawieniaHeroda. Mnie przypadła rola Anioła, ale Andrzej Czarnocki syn Hipolita nie mógł nauczyć się roli króla Heroda, więc z konieczności na kilka dni przed świętami mnie oddano tę najtrudniejsza rolę. Umiałem na pamięć cały tekst, więc wszystko poszło mi łatwo. A że miałem i głos niezły więc wywiązałem się znakomicie ze swej roli. Byliśmy z przedstawieniem w naszej wsi oraz w SmuniewieKobylanach i&n bsp;Czarnotach. W Smuniewie urządzono zabawę taneczną i ja 16 letni kawaler już tańczyłem z panienkami, chociaż bardzo byłem nieśmiały.

Na jesieni, kiedy Niemcy zajęli Mławę i Ciechanów oraz podeszli pod Dęblin słychać było grzmot armat z frontu. Ale później nastąpiła ofensywa rosyjska i znów front cofnął się pod KrakówŁódź i do Prus Wschodnich. Pamiętam kazanie ks. Słabczyńskiego na odpuście w Paprotni dn. 24.8.1914r. w dniu św. Bartłomieja:„Matka Boska w niewoli, słońce się zaćmiło, Ojciec św. Pius X zmarł, a tu wojna szaleje na ziemiach Polski i zbliża się do nas”. Podziałało to bardzo na ludzi.

W czasie pierwszej mobilizacji na początku sierpnia 1914r. w Siedlcach, kiedy ludzie stawiali się do wojska i przyprowadzali swe konie, jakiś jegomość ubrany w mundur rosyjskiego oficera wszedł na wóz i zawołał: „Ej rozejdźcie się! Pokój został zawarty”, co w rosyjskim języku brzmiało: „Ej rozejdities, mir uże zakluczen”. Ludzie jak zahypnotyzowanie zaczęli rzucać czapki do góry i wszystko się rozjechało do domu. Dopiero musieli Moskale po raz drugi wszystko zwoływać i w ten sposób stracili kilka dni.

Na następny pobór koni pojechałem z ojcem do Siedlec. Było to w jesieni. Jechałem konno rano gdy było jeszcze ciemno. Słońce wzeszło, gdy byliśmy w Golicach. Ale wtedy kochanej klaczy gniadej nam nie zabrali i wracaliśmy uradowani.

W październiku nakazano stawić się 6-ciu młodym chłopcom ze wsi na stacji w Siedlcach z przeznaczeniem na wyjazd do Kraśnika do kopania okopów. Między innymi byłem i ja na stacji, gdyż Ojciec bał się wysłać Grześka, który wtedy miał 23 lata, żeby go gdzieś nie wywieźli. Zamiast do Kraśnika, skierowano nas na rampę przy szosie Łukowskiej, do ładowania siana prasowanego do wagonów. Było około 200 ludzi. Obiecali dać jeść, abyśmy tylko dobrze pracowali. Powoli co sprytniejsi zaczęli się ulatniać i kiedy zbliżał się zachód słońca pomyślałem i ja o ucieczce. Ale Moskale nas pilnowali i kiedy wyciągnęliśmy bele siana ze stogu, na którym stał strażnik i wydzierał się biery, biery i.t.d., stóg się obsunął, bele zaczęły spadać, a z nimi i ten kacap. On widocznie zauważył, że była to moja sprawka, bo podszedł do mnie i zaczął mnie specjalnie poganiać. Uderzył mnie przy tym po plecach kijem. Uderzenie to pamiętam do dziś. Skutek był taki, że zdecydowaliśmy się uciekać po pod wagonami, co się nam udało i po pół godzinie byliśmy już w śródmieściu, skąd furmankami pojechaliśmy do domu.

Pod koniec października o godzinie 11 wieczorem wyszedł z domu pastuch Adamek po kolacji, i z okrzykiem „poleciało i siadło w choinie” zaczął się wydzierać do okna. Wybiegliśmy z domu i widać było światło gdzieś nad lasem, które powoli się poruszało. Słychać było przy tym odgłosy mężczyzn na wsi. Ludzie się zbiegli i opowiadali co światlejsi, że to napewno balon niemiecki jedzie z bombami i światło to jest kosz pod balonem. Wrażenie na ludziach było duże. A to chłopi osadzili dynię na żerdzi ze świeca w środku, która błyszczała na wszystkie strony, bo było ciemno i siąpił drobny deszcz. Takie kawały trzymały się ludzi w dni wojny.

Na wiosnę 1916r. Komitet Opiekuńczy organizował pomoc dla miast i pod hasłem„Ratujcie dzieci” zbierano na kweście. Siostra moja Pola brała w tych pracach udział. Młode i przystojne dziewczęta na odpustach zbierały na kwestę.

W maju przyjechał do nas Franek z wojska, jakby na pożegnanie, bo powołany został do szkoły oficerskiej w Pskowie. Matka jak zwykle płakała, bo zawsze drżała o jego los. Był to jej najstarszy i może najbardziej ukochany syn. Nie zobaczyliśmy go więcej, aż po powrocie z wojny w lipcu 1918r. po rozbrojeniu korpusu Dowbora - Muśnickiego w Bobrujsku.

 

[Poniższy tekst ilustrują fotografie Franka podczas I wojny światowej w wojsku rosyjskim, w szkole oficerskiej oraz w I Korpusie Polskim generała Dowbora-Muśnickiego]

 

Polskie wojska w Rosji podczas I wojny światowej

według Wikipedii   


Podczas I wojny światowej Polacy byli wcieleni do armii każdego zaborcy. Walczyli na każdym z frontów. Czy wiemy o nich wszystko? Podczas niedawnej 90. rocznicy odzyskania niepodległości sporo można było usłyszeć o wydarzeniach pomiędzy Warszawą a Magdeburgiem.

Ale skąd wzięli się polscy żołnierze, oficerowie i generałowie, którzy wkrótce w Polsce, jak zwykle pozostawionej samej sobie w Europie, pokonali czerwoną armię bolszewicką chcącą się poprzez Polskę połączyć z czerwienią niemiecką? Frane kbył jednym z kilkustet tysięcy Polaków wcielonych do armii rosyjskiej cara Mikołaja II. Warto sięgnąć do zaznaczonych w tekscie adresów Wikipedii...

Lutowa rewolucja rosyjska 1917 i postępujący z każdym dniem rozpad armii rosyjskiej oraz deklaracja rosyjskiego Rządu Tymczasowego z 30 marca 1917 w sprawie polskiej skłoniły Polaków do w wojsku rosyjskim do organizowania się w odrębne jednostki narodowe. Początkowo celem tej organizacji było utrzymanie frontu przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom, zapewnienie Polakom powrotu do kraju, sprawy socjalne i kulturalno-oświatowe. Szybko jednak akcja ta postawiła przed sobą program polityczno-wojskowy w sensie walki o polska państwowość. Jednak z biegiem czasu po rewolucji rozwój sytuacji nie sprzyjał działaniom mającym na celu tworzenie jednostek polskich. Przeciwnikiem tworzenia jednostek polskich był m.in. Aleksander Kiereński - minister wojny Rządu Tymczasowego. 

image
Franek w szkole oficerskiej w Pskowie 1914-1915

image

Już oficer - starszt lejtnant (porucznik)


W dniach 8-22 czerwca 1917 obradował w Piotrogrodzie I Ogólny Zjazd Wojskowych Polaków. W trakcie obrad zaznaczyły sie ostre spory pomiędzy tzw. tendencja rewolucyjna, a narodową. Część wojsk uległa tendencjom bolszewickim i nie zamierzała uczestniczyć w dalszych walkach na froncie po stronie białej Rosji. Na czele lewicowego Związku stanął chorąży Antoni Żabolicki. Nurt związany z endecją powołał własną polityczna nadbudowę - Naczelny Polski Komitet Wojskowy - Naczpol pod przewod-nictwem chorążego Władysława Raczkiewicza. W skład Naczpolu wchodziły 33 osoby. Był mało operatywny ze względu na dużą ilość osób kierujacych. Był zwalczany przez polskie organizacje lewicowe. W celu zorganizowania jednolitej polskiej siły zbrojnej przy Naczpolu powołana została polska komendantura z gen.Józefem Dowbor-Muśnickim na czele. Powołano też specjalną Komisję Wojskową z gen. Janem Jacyną. 



image

Jego działaczami byli m. in. M. Jamontt, gen. Józef Dowbor-Muśnicki, płk Lucjan Żeligowski i gen.Wacław Iwaszkiewicz-Rudoszański, gen Jan Jacyna. Do głównych zadań jego działalności należała organizacja wojskowych oddziałów polskich w Rosji (w czym współpracował z podporządkowaną mu Komisją Wojskową przy rosyjskim Sztabie Generalnym) i obrona ludności polskiej, zamieszkującej kresy wschodnie. 

image
Stanisław Franciszek Kobyliński - podkapitan w I Korpusie Dowbor Muśnickiego w Bobrujsku z baretką Krzyża Walecznych za udział w bitwie odbiciu twierdzy Bobrujsk z rąk Gwardii Czerwonej

W Rosji, w lipcu 1917, na czele antybolszewickich stanął gen. Ławr Korniłow. Był on zwolennikiem powołania nowej polskiej formacji wojskowej, która mogłaby zastąpić tracąca walory bojowe Dywizję Strzelców Polskich. Wtedy powstały warunki do utworzenia Korpusów Polskich na Wschodzie (w Rosji). Naczpol zaproponował na dowódcę I Korpusu gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego. 

Naczelny Polski Komitet Wojskowy został rozwiązany 4 lutego 1918. Grupa jego członków utworzyła Radę Naczelną Polskiej Siły Zbrojnej w Kijowie, która 4 marca 1918 przekazała kompetencje Radzie Regencyjnej. 

Formowanie Korpusu przebiegało w skomplikowanej atmosferze. Armia rosyjska ponosiła na froncie liczne klęski. Wewnątrz kraju, na skutek rewolucji bolszewickiej zaznaczało sie ogólne rozprężenie. Nieprzyjazny stosunek do tworzenia Korpusu zajęła również lewica polska w Rosji. Gen. J. Dowbor-Muśnicki przystąpił energicz nie do tworzenia Korpusu. Wyższą kadrę oficerską kompletował osobiście. W skład sztabu I Korpusu weszli obok niego: gen. Zygmunt Łempicki, gen. Aleksander Karnicki, gen. Wincenty Odyniec, płk Bolesław Jaźwiński Podstawą jego tworzenia była Dywizja Strzelców Polskich. (źródło Wikipedia)

 
Początkowo korpus Dowbora-Muśnickiego wobec walk rewolucyjnych w Rosji ogłosił swoją neutralność. Jednak kiedy Korpus Dowbora-Muśnickiego został napadnięty przez Gwardię Czerwoną to rozgromił napastników, zajął miasto Bobrujsk i pozostał w jego ufortyfikowanej twierdzy.
Politycznie podporządkował się warszawskiej Radzie regencyjnej, która później przekazała władzę Józefowi Piłsudskiemu. Chociaż z Niemcami nie walczył, na mocy porozumień bolszewicko-niemieckich w traktacie brzeskim I Korpus Polski w Bobrujsku został przez wojsko niemieckie bez walki internowany i rozbrojony.

 

 12.Przewalanie się frontu

W lecie, kiedy już było widoczne, że front rosyjski się załamuje opanowała ludzi trwoga, że zbliża się drugi wróg - Prusacy. Stawialiśmy wtedy krzyż z dwoma krzyżownicami na gościńcu koło wiatraka. Wyrzynałem na nim litery „Od powietrza, głodu ognia i wojny - zachowaj nas Panie". Chciałem dodać „wojny i Prusaków", ale po głębszym namyśle zaniechałem tego.

Warszawę zajęli Niemcy 5 sierpnia 1915r., a do nas weszli chyba 10-go sierpnia. Przejście frontu było straszne. Z obawy przed Ojciec zasiał część pola żytem, ażeby uniknąć całkowitego głodu. Siew był 6 sierpnia więc o cały miesiąc za wcześnie, ale żyto jednak udało się, było tylko trochę słabsze.

Batalion rosyjski okopał się dookoła naszej wsi. Sąsiedzi porobili kryjówki w ziemi. Myśmy zrobili schron w ziemi w ogrodzie. Konie i bydło przez cała noc było w ogrodzie. O świcie Moskale zaczęli uciekać. Porwali piękną naszą gniadą klacz z ogrodu. Goniliśmy za nimi z Ojcem aż do Smuniewa, lecz tam Moskal podskoczył do Ojca z bagnetem, omal nie przebił. Musieliśmy wracać. Chcieli podpalić budynki i wołali„goret", ale jakoś nie podpalili. Widzieliśmy tylko jeden niemiecki samolot zwiadowczy i po godzinie dojechał do nas od wschodniej strony pierwszy Niemiec. Z okazji zakończenia niewoli moskiewskiej sąsiad Teofil wyciągnął ukrywaną dotąd strzelbę i chciał wystrzelić na wiwat. Ojciec odwiódł go od tego, bo Niemcy mogliby winić nas za stawianie oporu i zemścić się. Kawalerzyści niemieccy jechali w rękawiczkach jak panowie eleganccy w porównaniu z ustępującymi Moskalami to
[28]
wyglądało imponująco. Za kilka godzin byli już nad Bugiem, skąd słychać było silną kanonadę i widać liczne pożary. Naraz naliczyłem 15 pożarów. Perzyna od ognia dolatywała aż do nas i dymu było pełno od strzałów i pożarów, jak zawsze podczas przewalania się frontu.

13. Okupacja niemiecka

Na jesieni 1915 ukończyłem 17 lat. Niemcy wydali rozkaz, żeby wszyscy mężczyźni od 17 do 50 lat stawili się we wtorek do miejscowości Mordy. Sołtys sporządził listę. Starszych i młodszych początkowo pominięto, ale ktoś później doniósł, że dwóch ludzi nie wpisano na listę i sołtys był zmuszony zapisać wszystkich. Szliśmy na tę zbiórkę nie wiedząc czy wrócimy do domu, ćzy wywiozą nas do Niemiec na roboty. Starsi wysłali mnie i kol. Andrzeja na wywiad, czy nie zanosi się na wywóz ludzi do Prus. Idąc koło spalonego domu zobaczyliśmy jak na naszych oczach przewrócił się komin, który sterczał od czasu przejścia frontu. Wzięliśmy to za zła wróżbę. Ale tym razem i następnym Niemcy ograniczyli się tylko do sprawdzenia czy wszyscy się stawili na rozkaz.

W lecie 1916r. ukazało się zarządzenie, że wszyscy ludzie powyżej 17 lat obowiązani są mieć dowody osobiste z fotografią. W tym celu nakazali stawić się ludziom do Mórd i fotografowali w grupach po 15 osób znacząc ludzi numerkami. Za kilka tygodni wydawali paszporty z tymi fotografiami. Wpisywali dane t.j. imię i nazwisko, miejsce urodzenia oraz wiek. Każdy podawał jak chciał i wskutek tego zdarzały się wypadki, że w tym dowodzie matka była młodsza od córki i t.p. nieścisłości.

Natomiast szlachta podlaska nie zapominała upominać się o wpisanie przed nazwiskiem„von", co rzekomo miało byc dowodem szlacheckiego pochodzenia. Wprawdzie nie wszyscy o to się upominali, ale wypadków takich było dużo.

Pierwszą wiadomość od brata Franka z Rosji otrzymaliśmy w jesieni 1916r. Donosił nam za pośrednictwem Czerwonego Krzyża w Sztokholmie, że jest zdrów i pytał się czy jesteśmy zdrowi i czy mieszkamy w tej samej wsi. Ponadto prosił o odpowiedź. Karta była napisana po niemiecku. Znałem na tyle język niemiecki, że zorientowałem się, iż jest zdrów. A o dokładne przetłumaczenie tekstu wysłali mnie Rodzice do Kaspra w Patrykozach p. Kotarskiego. Był to starszy bardzo otyły pan. Później przyjechał do nas z wizytą i bywał od czasu do czasu, bo polubił nasz dom. Znał wszystkie europejskie języki łącznie z łaciną i greckim. Cytował dużo z utworów Słowackiego, bo znał wiele rzeczy na pamięć. Siostrze Marysi napisał albumik na pamiątkę z poezją głównie Słowackiego. Ze mną grał w warcaby. Ale mnie dawał fory i wygrywał. Nazywał mnie przy tym „warcabistą".

W tym czasie - było to w latach 1917 - 18 bywali u nas w domu legioniści. Kapral Gąsiorek z Kent i szer. Zamoyski. Przebywali oni w gminie z zadaniem organizowania P.O.W. Robili spisy młodzieży, ale do legionów nie werbowali. Niemcy trzymali łapę na wszystkiem.

W karnawale 1918r., jako dorastający młodzieniec, byłem na weselu u ciotecznego brata Stanisława Osińskiego. Był to mój pierwszy występ kawalerski. Podczas wojny kraj był w żałobie i zabaw prawie nie urządzano. Były przyjęcia z odpustów w rodzinie t.j. w Strusach u wujostwa, w Czepielinie, w Hołubli u Głuchowolskich, w Wyrozębach u Kamińskich oraz w Skwierczynie u Czarkowskich. Ponadto zaprzyjaźniliśmy się z p.p. Paprockimi Joanną i Czesławem ze Skorupek i bywaliśmy na zabawach u nich i oni u nas. Moimi pierwszymi sympatiami były E. Czarkowska i M. Mężyńska. A brat Grześ podkochiwał się w Weronce Kamińskiej i na dyni wypisał słowa: „Weronka będzie moja żonka". Dynia się rozrosła i na jesieni wielkie litery można było czytać z daleka. Później rad byłby ożenić się z Janką Paprocką, ale i z tego wyszły nici.

Powoli wojna dawała znać o sobie. W lecie 1916r. zmarł mój towarzysz z lat dziecięcych Andrzej syn Stanisława Czarnockiego. Wracając w listopadzie z wezwaniem do wojska wpadł do rowu pełnego wody. Zaziębił się i dostał zapalenia mózgu.

W jesieni t.j. 1.grudnia 1916r. przyszła wiadomość z Niemiec o śmierci brata jego Tomasza w niewoli w NeuhammerZmarł on z głodu i wyczerpania, bo przedtem pisał błagalne listy o nadesłanie żywności.

Tegoż roku w listopadzie zmarła u nas moja babka Czarnocka. Pogrzeb odbył się na koszt wujów - matki braci, gdyż jak poprzednio już wspominałem oni odziedziczyli cały majątek po swej matce. Pochowana została na cmentarzu w Paprotni, a przyjęcie pogrzebowe odbyło się u nas.

Brat mój stryjeczny - Józef po skończeniu szkoły podstawowej przygotowywał się do gimnazjum. Stryj dał mu korepetytora, ucznia 8 klasy, który w lecie 1918r. udzielał mu lekcji.

Ojciec mój zaproponował mi po raz trzeci, żebym się wziął do nauki. Miałem już wtedy prawie 20 lat. Wydawało mi się, że na naukę zbyt jestem spóźniony - więc się nie zgodziłem. Chodziło mi o to, że nie chciałem zaczynać uczyc się na nowo bez widoków możności kontynuowania dalszej nauki.

W czerwcu 1918r. otrzymaliśmy list od brata Franka. Donosił nam, że jest w Bobrujsku w korpusie Dowbora Muśnickiego. Jest kapitanem i służy na pułkownika. Opisywał swoje przeżycia wojenne i nie wiedział co się z nami dzieje. Wreszcie w dniu 5 lipca 1918r. powrócił do domu po rozbrojeniu korpusu przez Niemców. Przywiózł trochę rzeczy ze sobą, a z wojskowych tylko pozwolili mu wrócić w mundurze, a broń i szablę odebrali - niby do zwrotu. Franek będąc w wojsku zaczął używać imienia „Stanisław".

W jego rozumieniu wydawało mu się to imię piękniejsze. Od tąd zaczęliśmy go nazywać Stachem. Niemcy nakazali mu meldować się w Mordach co 2 tygodnie. Nawiązał on łączność z Komendą zaciągu do Wojska Polskiego i czekał na dalsze decyzje. Mnie zaś radził żebym zaciągnął się do polskiego wojska t.zn. „Wehrmachtu". Ja się na to nie mogłem zdecydować.

Ciąg dalszy

 

 

 

 

 

 

Almanzor
O mnie Almanzor

PRZEGLĄDARKA BLOGU LONGINA W S24 Kolekcjonuję osiągnięcia geniuszy i ludzi dużego formatu a również osiągnięcia nibynauki, nibyprawa, nibyuczciwości. W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert, znany matematyk, powiedział z ironią: "Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: To jest mój punkt widzenia". Poznanie świata dobrze jest zacząć od poznania samego siebie. Chętnie czytam komentarze. Lubię spierać się z mającymi inne ode mnie zdanie. Jednak jeden z ostatnich komentarzy zdumiał mnie tym, jak jego autor daleki jest od zrozumienia tekstu pisanego po polsku. Szok miałem tak wielki, że zużyłem pół nocy dla przypomnienia swojego IQ. Namawiam czytelników do tego samego, a osoby z IQ poniżej 90 proszę aby darowały sobie czytanie moich tekstów. Dla komentowania zapraszam bardzo tych, co mają IQ powyżej 120. Tu kliknij jeżeli chcesz się sprawdzić! Cytat miesiąca czerwca "Przed długi czas o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego nie można było powiedzieć nic krytycznego, bo od razu zachowanie takie traktowano jako niegodne." Janina Paradowska Ciężko być cynglem ... Cytat lipca "Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza była demokracja." ezekiel Cytat sierpnia "Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny." Janina Jankowska Cytat listopada "gdyby wybory mogły naprawdę cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane" (-Stanisław Michalkiewicz) O  dznaczenie mojej Mamy, siostry Stanisława Sadkowskiego (+KW) poległego 22 sierpnia 1944 w ataku ze Starego Miasta na Dworzec Gdański. Prezydent poszedł na Wawel Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem, Salonowcy - skończcie tę wrzawę! O czas smutnej zadumy proszę, gdy Prezydent poszedł na Wawel. Kogo powiódł w żałobnej gali? Jakieś cienie, mundury krwawe, ci w Katyniu z dołów powstali, z Prezydentem poszli na Wawel. Poszli wolno, lecz równym krokiem, bo im marsza rozbrzmiewało grave. Niezbadanym Boga wyrokiem z Prezydentem zaszli na Wawel. Gdy próg przeszli królewskich pokoi, krótki apel – czas z misji zdać sprawę, potem spać – pierwsza noc już wśród swoich z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel. Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi ich los w nas to, co czyste i prawe? Niech pojedna – i partie i ludzi, dzień, gdy oni dotarli na Wawel. wg. Henryka Krzyżanowskiego Zapraszam do przeczytania moich notek: 1. - bliskich Powstaniu: ~ Pamiątka Powstania na Górczewskiej ~ Najdroższym Weronikom Matce i Siostrze ku wiecznej pamięci ~ Czy ktoś jeszcze pamięta? ~ Nasza barykada Gdy kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów! - Mark Twain „ ... tylko człowiek wolny ma czas by bloga prowadzić” -Grzegorz P. Świderski Do ników klikam per 'Ty', oczekuję wzajemności. * Blog z Przeszłości *Blog Longina Cz. 1 Wstęp.   *Blog Longina Cz. 2: Pobyt w szkole   *Blog Longina Cz. 3: Przerwa w nauce   *Blog Longina Cz. 4: Przed I wojną światową   *Blog Longina Cz. 5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka   *Blog Longina Cz. 6: Rok 1918   *Blog Longina Cz. 7: Rok 1920   *Blog Longina Cz. 8. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 8a. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 9. W.S.H.   *Blog Longina Cz.10. Absolutorium i praca   *Blog Longina Cz.11: Blog z przeszłości. Longin   *Blog Longina Cz.12 - 1933: Morzem po słońce Afryki   *Blog Longina Cz.13 - 1933: Casablanka, Marakesz, Góry Atlasu   *Blog Longina Cz.14 - 1933: Hiszpania - Malaga, Granada, Alhambra   *Blog Longina Cz.15 - 1933: Sewilla - Byki i Don Kiszot   *Blog Longina Cz.16 - 1933: Sewilla, Cadiz, Al Casar   *Blog Longina Cz.17 - 1933: Sztorm z Zatoce Biskajskiej, Znaczy   *Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski   *Blog Longina Cz.19 - Jastarnia / Jurata '34   *Blog z przeszłości dopisane - Dowborczyk i Rodzina   *Blog Longina Cz.20 - morze, Austria, Jugosławia, Węgry   *Blog Longina Cz.21 - Hania *Blog Longina cz.22 - Przerwane wspomnienie Planowane do napisania 37. Wybuch II wojny światowej 38. Okupacja 39. Rok 1940         1941         1942         1943 40. Powstanie Warszawskie 41. Ewakuacja 42. Milanówek 43. Obóz w Gawłowie 44. Powrót z obozu 45. Ucieczka Niemców 46. Powrót do Warszawy 47. Praca organizacyjna w Banku 48. Wrocław 49. Warszawa - praca w Banku 50. Więzienie 51. Powrót do domu 52. W poszukiwaniu pracy 53. C.Z.S.P.J.D. 54. Sp. „Plan” 55. Sp. W.S.P.U.TiR 56. Rok 1956 57. Spółdzielnia „Plan” NAPISZ DO MNIE

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości