[105]
Malaga - Grenada, (maps.google.com)
samochodem do Grenady, gdzie zwiedziliśmy zamek Alhambra.
Grenada - Alhambra Torre de la Vela (pocztówka z albumu Longina)
Grenada - Alhambra Sala Sprawiedliwości(pocztówka z albumu Longina)
Jest tam śliczny podwórzec lwów, z fontannami tworzącymi łuk - jakby aleję, nad którą bije woda z paszczy lwów.
Muszę tu wspomnieć, że w Maladze było ciepło i mogliśmy się kąpać w morzu, a w Grenadzie ludzie schodzili z gór z nartami. Kto wyjechał bez płaszcza, to trząsł się z zimna.
Grenada, La Alpuhara(pocztówka z albumu Longina)
Obiad jedliśmy w restauracji w Grenadzie. Ponieważ wszystkie dania były na oliwie, więc ja pierwszy zamówiłem jajka gotowane. Jedna z naszych towarzyszek podróży, żona redaktora Witwickiego, znająca obce języki próbowała objasnić kelnerowi co życzymy sobie otrzymać na obiad. Wszyscy za moim przykładem zamówili jajka gotowane po 3 sztuki. Kelner nie bardzo rozumiał nas, więc pani Witwicka kazała mu zagotować jajka w jakimkolwiek naczyniu i tak podać. Miały to być jaja po wiedeńsku. Po pół godzinie kelner wniósł na stół blaszane naczynie z gotowaną wodą, do której, kiedy jeszcze była zimna wbił 33 jaja (dla 11 osób) i tak zagotował. Na to wszystko wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Kelner zaczerwienił się nie rozumiejąc co to znaczy. Ja pierwszy wyłowiłem 3 jaja, które najlepiej się trzymały, gdyż zagotowane były na miękko. Następni mieli coraz bardziej rozlane, a ostatni otrzymali żółty bulion z wodą.
Powrót do Malagi mieliśmy z przygodami. Droga była bardzo kręta i pełno serpentyn. Oświetlona Malaga widziana z góry ukazywała się nam raz po lewej to znów po prawej stronie. Wołaliśmy [106] Malaga na lewo, Malaga na prawo, aż niektórzy dostali morskiej choroby od ciągłych zakrętów. Do Malagi dojechaliśmy późno w nocy. Nazajutrz zwiedzaliśmy miasto.
Malaga - Wesołe Panie
Spotkaliśmy tam ponadpalane drzwi w kościołach, których jest dużo w miastach w Hiszpanii. Przedtem były tam jakieś rozruchy czy zaburzenia na tle socjalnym.
Malaga
Malaga
Łaziłem długo po mieście, aby zdążyć na godzinę 17-tą na odjazd statku naszego. Dochodząc na 5 minut przed odejściem Polonii zobaczyłem jak marynarze ściągali trap i ja ostatni zdążyłem jeszcze wejść na pokład.
Malaga. W porcie dominuje odpoczywająca Polonia
Przez cieśninę Gibraltarską płynęliśmy w nocy z wielkiej soboty na niedzielę. Ksiądz odprawił Mszę św. rezurekcyjną. Wypłynęliśmy na Atlantyk i rzeką Gwadalkwiwir wpłynęliśmy do Andaluzji aż do miasta Sewilli.
Almanzor
Wbrew poglądom uczonych historia czasem się powtarza. Jedna z czterech pocztówek wklejonych przez Longina do albumu z wycieczki Morzem po słońce Afryki wzbudza u Almanzora skojarzenia ze zdarzeniami z otaczającego nas teraz świata.
Almanzor z garstką rycerzy na tle wiez Alpuhary (pocztówka z albumu Longina)
motto: ... dziś inne zwyczaje;
Książę Witołdzie, dziś litewskie pany
Przychodzą własne oddawać nam kraje
Konrad Wallenrod, Adam Mickiewicz
Ballada Alpuhara
Już w gruzach leżą Maurów posady,
Naród ich dźwiga żelaza,
Bronią się jeszcze twierdze Grenady,
Ale w Grenadzie zaraza.
Broni się jeszcze z wież Alpuhary
Almanzor z garstką rycerzy,
Hiszpan pod miastem zatknął sztandary,
Jutro do szturmu uderzy.
O wschodzie słońca ryknęły spiże,
Rwą się okopy, mur wali,
Już z minaretów błysnęły krzyże,
Hiszpanie zamku dostali.
Jeden Almanzor, widząc swe roty
Zbite w upornej obronie,
Przerżnął się między szable i groty,
Uciekł i zmylił pogonie.
Hiszpan na świeżej zamku ruinie,
Pomiędzy gruzy i trupy,
Zastawia ucztę, kąpie się w winie,
Rozdziela brance i łupy.
Wtem straż oddźwierna wodzom donosi,
Że rycerz z obcej krainy
O posłuchanie co rychlej prosi,
Ważne przywożąc nowiny.
Był to Almanzor, król muzułmanów,
Rzucił bezpieczne ukrycie,
Sam się oddaje w ręce Hiszpanów
I tylko błaga o życie.
„Hiszpanie - woła - na waszym progu
Przychodzę czołem uderzyć,
Przychodzę służyć waszemu Bogu,
Waszym prorokom uwierzyć.
„Niechaj rozgłosi sława przed światem,
Że Arab, że król zwalczony,
Swoich zwycięzców chce zostać bratem,
Wasalem obcej korony”.
Hiszpanie męstwo cenić umieją;
Gdy Almanzora poznali,
Wódz go uścisnął, inni koleją
Jak towarzysza witali.
Almanzor wszystkich wzajemnie witał,
Wodza najczulej uścisnął,
Objął za szyję, za ręce chwytał,
Na ustach jego zawisnął.
A wtem osłabnął, padł na kolana,
Ale rękami drżącemi
Wiążąc swój zawój do nóg Hiszpana,
Ciągnął się za nim po ziemi.
Spojrzał dokoła, wszystkich zadziwił,
Zbladłe, zsiniałe miał lice,
Śmiechem okropnym usta wykrzywił,
Krwią mu nabiegły źrenice.
„Patrzcie, o giaury! jam siny, blady,
Zgadnijcie, czyim ja posłem?
Ja was oszukał, wracam z Grenady,
Ja wam zarazę przyniosłem.
„Pocałowaniem wszczepiłem w duszę
Jad, co was będzie pożerać,
Pójdźcie i patrzcie na me katusze:
Wy tak musicie umierać!”
Rzuca się, krzyczy, ściąga ramiona,
Chciałby uściśnieniem wiecznym
Wszystkich Hiszpanów przykuć do łona;
Śmieje się - śmiechem serdecznym.
Śmiał się - już skonał - jeszcze powieki,
Jeszcze się usta nie zwarły,
I śmiech piekielny został na wieki
Do zimnych liców przymarły.
Hiszpanie trwożni z miasta uciekli,
Dżuma za nimi w ślad biegła;
Z gór Alpuhary nim się wywlekli,
Reszta ich wojska poległa.
Tak to przed laty mścili się Maurowie,
Wy chcecie wiedzieć o zemście Litwina?
Cóż? jeśli kiedy uiści się w słowie
I przyjdzie mieszać zarazę do wina?...
Ale nie - o nie! - dziś inne zwyczaje;
Książę Witołdzie, dziś litewskie pany
Przychodzą własne oddawać nam kraje
Komentarze