W poprzedniej notce zwróciłem uwagę, że nawet osoby mające kontakt z aerodynamiką tylko podczas konkursów skoków narciarskich wiedzą o tym, że przy tej samej prędkości względem ziemi lot pod wiatr jest korzystniejszy dla utrzymania obiektu nad ziemią niż lot z wiatrem "w plecy". Prezydencki Tu-154 w locie zakończonym katastrofą 10.kwietnia lądował od strony wschodniej z wiatrem od tyłu. Wprawdzie wiatr był niewielki 10,8km/h, ale był – od wschodu (w plecy). Unoszenie tym wiatrem zwiększyło energię zderzenia z ziemią aż o około 20% względem energii jaką miałby ten samolot lądując pod wiatr.
Dziwne jest lądowanie samolotu od strony wschodniej, bo od strony zachodniej podejście do lotniska jest ponad wielkim płaskim polem rolnym (fot. obok). Jak wiemy z licznych relacji z miejsca katastrofy od wschodu lotniska znajdują się jary i porośnięte drzewami wzgórza.
Strzałka na mapie obok pokazuje miejsce odległe od pasa od zachodu tyle samo co miejsce katastrofy było od wschodu. Brak jest drzew i otacza je olbrzymie płaskie orne pole. Nawet w przypadku kontaktu lądującego samolotu tutaj z ziemią nie stała by się katastrofa o takich skutkach jaka miała miejsce po wschodniej strony lotniska.
Niektóre lotniska, na przykład zbudowane przed wojną warszawskie Okęcie miały nawet trzy pasy pozwalające przyjmować samoloty z sześciu kierunków pod kątem najbliższym do lotu pod wiatr. Wprawdzie przy większych obecnie prędkościach startów i lądowań wiatr nie ma tak wielkiego znaczenia, ale jego wpływ nie jest do pominięcia i tam gdzie można naprowadza się samoloty zawsze pod wiatr a nie z wiatrem.
Komentatorzy notatki dlaczego-tu-154-ladowal-od-wschodu sugerowali, że podchodzenie do lądowania na tym lotnisku od wschodu, pomimo licznych przeszkód terenowych jest spowodowane tym, że wiatry zachodnie są tam częstsze niż wiatry wschodnie.
Nie jest to prawdą.
W kwietniu 2010 wiatr zachodni (270 W) (wykres powyżej) nie był częstszy niż wiatr wschodni (90 E)
Podobnie pół roku wcześniej (październik 2009) jesienne wiatry z zachodu również nie dominowały nad wschodnimi. Inne dane archiwum pogody są podobne.
Argument, że w Smoleńsku kierunek startu i lądowań jest od wschodu na zachód z powodu dominacji wiatrów zachodnich nie potwierdzają dane meteorologiczne.
Prawdopodobnie zwrot kierunku startów i lądowań na tym wojskowym lotnisku wynika tylko z tradycji bojowej, kiedy to wojskowe lotnisko służyło do ataku lotnictwa w kierunku zachodnim na Niemcy a potem ewentualnie na NATO.
Dyskusja pod notatką dlaczego-tu-154-ladowal-od-wschodu wykazała, że jedynym istotnym powodem schodzenia do lądowania od strony wschodniej jest brak od zachodu dwóch radiolatarni naprowadzających lądujący samolot na pas do lądowania.
Uważam, że strona polska przyjmując, skądinąd bardzo korzystny dla Polaków coraz częściej odwiedzających groby katyńskie, wariant lądowania w Smoleńsku mogłaby sfinansować dwie takie jak na zdjęciu obok budki mieszczące radiolatarnie naprowadzające. Można było na czas lądowania tam polskich samolotów zawieźć pod Smoleńsk jakieś polskie lub rosyjskie radiostacje mobilne.