Pojawiają się liczne wypowiedzi na temat przyczyn katastrofy polskiego rządowego samolotu Tu-154M, nie wiadomo dlaczego nazywanego samolotem prezydenckim.
Słyszy się coraz częściej o zamachu. Można o tym dywagować długo. Wśród inspiratorów takiego zamachu można by wziąć pod uwagę wszystkich, którym prezydent Lech Kaczyński przeszkadzał lub zawadzał. Mógł to być któryś z pretendentów do fotela prezydenckiego, oczywiście z wyłączeniem kandydata SLD. Mogli by chcieć zemsty ludzie z rozwiązanych tajnych służb lub ci, na których prezydent mógł mieć jakieś „haki” w przechowywanym u siebie tajnym aneksie do raportu o likwidacji WSI. Zamachu mogli by dokonać ludzie z innych krajów, którym Prezydent Kaczyński zawadzał. Mogli to być Talibowie z Afganistanu, mogli być Irakijczycy chcący odwetu na Polakach. Mogli by to być na swoim terytorium Rosjanie w odwecie za popieranie Gruzji albo obawiający się reelekcji Lecha Kaczyńskiego fundamentaliści zakorzenieni gdzieś w Unii Europejskiej.
Tak jak wielu Polaków skłonnych jest szukać winnych u Rosjan zapewne wielu Rosjan próbuje szukać winnych u Polaków. Wydaje się, że tak zdaje się uważać rosyjska komisja nie dopuszczając „podejrzanego” państwa polskiego do badanych źródeł przed zbadaniem tych źródeł informacji przez Amerykanów.
Gdyby przyczyna katastrofy była z zewnątrz wina prawdopodobnie byłaby po stronie Rosjan, natomiast gdyby była wewnątrz samolotu, to winnych szukać należałoby zaczynając od Polaków.
Niezależnie od wskazania winnego istnieje problem określenia czy to był celowy zamach czy też wynikły z niezachowania standardów bezpieczeństwa przypadek. Celowe lub przypadkowe spowodowanie katastrofy mogłoby być dokonane z zewnątrz przez
(1) zestrzelenie rakietą odpalona z ziemi lub z samolotu;
(2) zakłócenie sygnałem elektromagnetycznym urządzeń nawigacyjnych samolotu;
(3) postawienie sztucznej mgły w rejonie lądowania;
(4) podawanie pilotom fałszywych informacji z wieży kontrolnej lotniska;
(5) zakłócenie aerodynamiki lądującego samolotu przez inny obiekt latający.
Z wewnątrz samolotu można by założyć
(6) podłożenie bomby uruchamianej ciśnieniomierzem, radiem, lub uruchomieniem mechanizmu samolotu stosowanego przy lądowaniu,
(7) uszkodzeniem aparatury dającej pilotom informacje o położeniu samolotu względem pasa do lądowania.
Można by dyskutować długo, ale obszar możliwych przyczyn katastrofy powoli się już zawęża. Na podstawie przecieków z ustaleń rosyjskiej komisji a jeszcze bardziej dzięki bardzo dużej ilości fachowych informacji dostępnych w Internecie można próbować już teraz wskazać przyczynę, która spowodowała tę tragiczna dla nas katastrofę.
Z podanych wyżej przyczyn (1) (2) i (6) należy wyeliminować - bo nie dało by się ukryć ich skutków w urządzeniach rejestrujących, poza tym wiadomo z zachowań załogi samolotu, że do momentu kontaktu samolotu z wierzchołkami drzew niczego zakłócającego przebieg lotu nie stwierdzono. Możliwość (3), po dokonaniu analizy tego przypadku, starałem się odeprzeć w notce falsyfikacja-hipotezy-sztucznej-mgly. (4) rozważane było w notatce przyczyna-katastrofy-metry-i-stopy, i podobnie jak (7) powinno dać się prosto wyjaśnić z przesłuchania rozmów załogi z wieżą oraz zapisów rejestratorów zdarzeń w trzech "czarnych skrzynkach" tupolewa. Dokonanie zamachu na samolot wydaje mi się więc mało prawdopodobne. Pewien margines zostawiam na możliwość (5) zakłócenia aerodynamiki samolotu przez lecący blisko odrzutowy transportowiec Ił-76. W taki przecież sposób zginął kiedyś Gagarin. Oczekiwałbym wnikliwego zbadania lotu tego Iła, ale z publikowanych informacji wnioskować można, że tego dotąd nie podjęto.
Nie ulega wątpliwości, że powodem rozbicia naszego rządowego tupolewa było to, że kilometr przed początkiem pasa do lądowania znalazł się on o kilkadziesiąt metrów niżej niż być powinien. Oczywiście mgła w okolicach lotniska podczas schodzenia naszego samolotu była istotnym tego powodem. Jeden z dyskutantów tego bloga pyta: Dlaczego nie zdecydowali się na bezpieczne lądowanie w Moskwie, Witebsku czy Mińsku i ponowny dolot do Smoleńska po poprawieniu się warunków? Skąd taki pośpiech? Co Pan sugeruje? Że Pilot z powodu możliwości narażenia ego Prezydenta Kaczyńskiego na nieprzychylne komentarze mediów MUSIAŁ lądować w Smoleńsku? Że z tego powodu zginęło 96 osób?
Imponderabilia, które w moim przekonaniu motywowały pilota samolotu aby pomimo panującej mgły próbować wylądować w Smoleńsku opisałem nieco spontanicznie po katastrofie w notce przyczyna-katastrofy-nienawisc.
Ale największa nawet nienawiść lub chęć wielu „pozbycia się” polskiego prezydenta same katastrofy spowodować nie byłyby w stanie. Wiedzmy, że w XXI wieku podstawowe wyposażenie wojskowego samolotu transportowego państwa - członka NATO, jakim był ten Tu-154M pozwala na bezpieczne sprowadzenie samolotu na pas do lądowania bez widoczności ziemi.
Samolot na swojej prawidłowej ścieżce podejścia znalazł się kilkadziesiąt metrów za nisko a jego pilot nie zareagował na ostrzeżenia, które powinien był od systemu nawigacji wtedy otrzymać.
Komentarze