Tu i ówdzie po Marszu Niepodległości 2012 pojawiły się ataki na organizatorów Marszu, na polskie środowiska narodowe.
Ja czuję się coraz bardziej polskim nacjonalistą. Również dzięki Marszowi Niepodległości. Gęba przyprawiona polskiemu nacjonalizmowi powoduje zatracanie jego wielkości i zasług dla Polaków. Polski nacjonalizm powstał w Wielkopolsce dla odzyskania jej dla Polski. Zbudował go zarówno ksiądz Wawrzyniak, chłop Drzymała jak i wrześniańskie dzieci. Czy dzieci w III RP o tym się dzisiaj uczą? Czy antagoniści polskich narodowców coś o nich wiedzą?
W 1918/19 odzyskanie Polski dla Wielkopolski się udało. I dla części Śląska, i dla części Pomorza.
Natomiast w końcu lat trzydziestych pojawiło się od strony Niemiec zagrożenie dla tego odzyskania. Goebbelsowska propaganda usiłowała przekazać Niemcom i światu, że potrzeba "Drang nach Osten" (parcia na Wschód) głoszonego w Mein Kampf przez Hitlera opiera się na odwiecznych prawach Niemców do ziem na wschodzie. Przywoływano mity starogermańskie. Nawet nowo odkryta osada prehistoryczna w Biskupinie miała być w ich retoryce pregermańska.
Ruch narodowy w Polsce nie pozostał tu Niemcom dłużny. Sięgnięto do czasów sprzed Chrztu 966. Do Piasta Kołodzieja, Rzepichy i Popiela. Próbowano animować prasłowiańskość. Rodzącym się wtedy dzieciom narodowo nastawieni rodzice nadawać zaczęli prasłowiańskie imiona. Kiedy w Niemczech wśród niemowlaków dominować zaczęło imię "Adolf" w Polsce wiele dzieci dostawało imiona słowiańskie, te rzeczywiste i te zmyślone jak na przykład "Wisława" "Lubomir", "Dobrowoj" czy "Mścisław". Część narodowców odwróciła się od chrześcijaństwa na rzecz kultu Światowida.
Wtedy mało znany obecnie polski pisarz Józef Kisielewski udał się w podróż po północnych Niemczech. Ku swojemu zdumieniu na terenach osiadłych przez Niemców od Koszalina aż do Hamburga napotkał setki słowiańskich nazw miejscowości. Tysiące starych słowiańskich nazwisk. W hitlerowskim Berlinie znalazł nawet dzielnicę Nowawes. Wcale nie Neue Dorf!
Opisał to w wydanej tuż przed wojną książce "Ziemia gromadzi prochy". Gorąco polecam! Ta właśnie książka stała się biblią najbardziej światłych polskich nacjonalistów przed wojną i podczas okupacji. Ona spowodowała podjęcie przez nich, już w strukturach kierowanych przez legalny rząd Polski na uchodźstwie i jego delegaturę w Kraju, do rozpoczęcie starań o udokumentowanie roszczeń Polski dla objęcia ziem nieszczęsnego wrzodu Prus Wschodnich, Gdańska, Pomorza aż do Szczecina i Świnoujścia, Ziemi Lubuskiej do Odry i Dolnego Śląska aż do Nysy Łużyckiej oraz do wypędzenia z tych ziem Niemców dokładnie tak samo jak Niemcy zarządzali wypędzanie Polaków z ziem włączonych podczas wojny do III Rzeszy a nawet z przeznaczonych przez Hitlera dla Niemców ziem Generalnej Guberni, na przykład Zamojszczyzny.
To dzięki pracy działaczy narodowych pod kierunkiem Delegatury Rządu w Kraju udało się przygotować dokumentację, którą podczas konferencji w Poczdamie zgodnie Bierut z Mikołajczykiem zreferowali Aliantom uzyskując poparcie Stalina, Trumana a nawet premiera Anthony Edena. Dzięki Bogu udało się przekonać Aliantów do konieczności wypędzenia z Polski Niemców, tak jak Niemcy postępowali z Polakami i rewanżując się za zdradę obywateli Polski niemieckiego pochodzenia, którzy podczas napadu Wehrmachtu i Luftwaffe we wrześniu 1939 strzelali polskim żołnierzom w plecy. To pozwoliło uzyskać wreszcie dla Polski optymalne granice, wykreślić na zawsze z mapy raka Prus Wschodnich, odzyskać Gdańsk i otrzymać sprawiedliwą, bezpieczną i najkrótszą możliwą granicę z Niemcami na Odrze i Nysie Łużyckiej. Tego dokonali skrupulatną pracą podczas niemieckiej okupacji polscy nacjonaliści a nie socjaliści czy PPR.