Almanzor Almanzor
760
BLOG

Notka #300 o ulicy Kutnowskiej. Słowa wracają

Almanzor Almanzor Rozmaitości Obserwuj notkę 16

 

Od jakiegoś czasu spłynęła na mnie niemoc psychiczna. Miałem zamiar jubileuszową (w małym rozmiarze tego bloga) notkę #300 uczcić jakimś tematem specjalnym. Trudno mi było na coś się zdecydować ... aż tu nagle temat spadł mi prosto z Nieba. Jeśli nie dosłownie to poprzez Pośrednika. Ponieważ list nadany należy do adresata, to skorzystam i go tu (za mailową zgodą Nadawcy) obficie zacytuję.

Tekst dotyczy mojej dawnej notki o ulicy Kutnowskiej.

image

 

od: Christophorus
data: 2014-02-03 09:48:08

Serdecznie Szanownego Pana pozdrawiam i chciałbym napisać kilka słów ws. Pańskiego artykułu "Ulica Kutnowska", gdyż jest to temat ważny dla mnie ze względów osobistych.

Otóż nazywam się Krzysztof Żywczyński, jestem zakonnikiem - karmelitą bosym, obecnie mieszkam w klasztorze w Lublinie. Jestem synem śp. Michała Żywczyńskiego, którego wspomniał Pan w swoim artykule (mieszkał ze swoim bratem Wojtkiem pod numerem 7). Nawiasem mówiąc, Wojciech Żywczyński żyje jeszcze, ma również syna Krzysztofa, lecz sporo ode mnie starszego.

Na Pańskie wspomnienia trafiłem zupełnie przypadkowo kilka dni temu. Szkoda, że dopiero teraz, gdyż widzę, że tekst o ul. Fundamentowej Kutnowskiej [popr.A] został opublikowany w listopadzie 2011 r., a mój Ojciec, Michał Żywczyński zmarł w październiku 2012 r. Nie miał więc okazji przeczytać Pańskich wspomnień, które, jestem tego pewien, bardzo by go zainteresowały, gdyż opowiadał nieraz z nostalgią o swoich dawnych, warszawskich czasach.

Mój Ojciec ożenił się w 1974 r. i wówczas przeprowadził się do nowego mieszkania, niedaleko od Kutnowskiej, bo na ul. Fundamentową. Na Kutnowskiej natomiast została ich mama, Helena Żywczyńska (zm. w 2003 r.). W 1979 r. mama dostała pracę w Krakowie i cała nasza rodzina przeniosła się do Krakowa. Tutaj jest mój dom rodzinny aż do dzisiaj. Moja mama (żona Michała) żyje jeszcze i mieszka w Krakowie. Tata, jak wspomniałem, zmarł.

Jeśli chodzi o Wojciecha Żywczyńskiego, czyli młodszego brata Michała, to mieszka on nadal w Warszawie (ul. Wysockiego). ... Ma dwójkę dzieci, które mają już własne rodziny. On sam jest schorowanym i żyjącym obecnie samotnie człowiekiem.

Piszę o tym wszystkim, gdyż zbieram materiały biograficzne i wspomnienia o moim Tacie. Mało tych świadectw jest, bo większość tamtej rodziny poumierała. Odkrywam więc coś, co jest jakby nieznanym mi lądem. Różne urywki opowiadań Taty zaczynają mi się składać w całość dopiero dzisiaj. Być może ma Pan jakieś wspomnienia dotyczące mojego Taty lub jego brata, którymi mógłby się ze mną podzielić. Dla mnie cenne byłyby jakiekolwiek wzmianki, obrazki z przeszłości, pozytywne czy negatywne, cokolwiek, co Pan pamięta z tamtych czasów. Byłbym niezmiernie wdzięczny. 

List ten trafił mnie mocno. Pokazałem żonie - wzruszyła się do łez. Należy spieszyć się - uczył kiedyś x. Józef Tischner. Warto zostawić jakieś ślady ... chociaż maleńkie. Może ktoś coś w nich dla siebie wynajdzie ... Wielebny Christophorusie pozwolisz, że przejdziemy na Ty, była kiedyś taka kultura w Internecie - a ja za zmianami kulturalnymi nie nadążam.

Jakie mam wspomnienia? Coraz bardziej zamazane. Twój Ojciec, jak pisałem, był w moim wieku, Wojtek był młodszy ale zwykle trzymał sie blisko brata. Imponował nam Michał opowiadaniami o nieznanym nam dalekim Mokotowie. Ja czasem z którymś z rodziców jeździłem "do Warszawy", ale tylko w rejon Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich gdzie zachwycały mnie niesamowite kształty sterczących w górę ruin.

Doskonale pamiętam Twoją Babcię i Babcię Twego Ojca, która szczególnie zajmowała się wnukami, a oni jej byli posłuszni. Mama Twego Ojca pracowała w fabryce przy Ostrobramskiej. Jak już pisałem wychowywała mnie, a chyba nas wszystkich, ulica. To było nasze przedszkole. Do szkół podstawowych poszliśmy innych: Michał na Igańską a ja za swoim bratem na Krypską i drogi nasze się rozeszły.

Przed domem Kutnowska 7 były trzy niezabudowane działki tysiącmetrowe tworzące kwadrat z wyjetą działką domu Pawłowskich - Kutnowska 4. Później zbudowali tam ciepłownię dla nowych bloków. My to miejsce nazywaliśmy "polem". Przecięte były rowami, które mieszkańcy wykopali we wrześniu 1939 aby broniły przed Niemcami. Może brzmi śmieszne ale Grochów bronił się we wrześniu '39 mocno i do samego końca Niemcy przez Grochów nie przeszli. Myśmy te rowy nazywali "okopami" i w nich spędzaliśmy dużo czasu. Często kopiąc je głębiej czasem w bok czasem przykrywaliśmy je od góry deskami i ziemią - to były nasze "bunkry". Ja Niemców nie pamietam, ale w tych zabawach nauczyłem się pierwszych słów po niemiecku: "Hände hoch!"

Zbierało się nas koło domu Kutnowska 7 około 20 chłopaków. Starsi - jak mój brat Jacek bawili się znalezioną bronią, czasem rozbierali jakieś miny. Nam zostawała amunicja, głównie karabinowa i proch - głównie artyleryjski. Po proch chodziliśmy daleko za ulicę Grochowską aż pod tory kolejowe. Z nabojów karabinowych robiliśmy rzutki z piórkiem które opadając spadały na kapiszon do którego umocowany był ostrzem gwóźdź do papy tzw. papiak. Kiedy lotka gwoździem uderzała o płytę chodnika pocisk był wystrzeliwany z łuski. Fajnie strzelał. Często graliśmy w "pikuty", to jest rzucenie na różne sposoby otwartym scyzorykiem w ziemię, była też gra strategiczna w "krajanie ziemi". Malowało się na gruntowej jezdni ulicy Kutnowskiej, w niezarośniętym trawą miejscu, koło podzielone na państwa które mogły ze soba toczyć wojny, wygrywający odkrawał kawałki państwa wroga. Obok tego miejsca gdzie graliśmy przy zarośniętym trawą brzegu ulicy rósł szczaw - surowiec do zupy. Fakt.

Kiedyś, było to na początku lipca 1952, odkopałem na swoim podwórku dwa sprawne pistolety, ukryte przez zmarłego tragicznie w 1948 mojego stryjecznego brata mającego staż bojowy w wileńskim AK w operacji Ostra Brama i zsyłkę potem do Rosji. Po tym odkryciu zawołałem na konsultacje Michała. Ale akurat krzyknęła na niego Babcia i pobiegł do domu. Zostałem wtedy z tym odkryciem sam. Zrobiliśmy potem konspirę z moim bratem i Tomkiem spod 11. Myślę, że odkrywanie takich rzeczy nie było rzadkością. W wieku 7-10 lat dużo strzelaliśmy z łuków, robiliśmy też latawce. Naśladując Zatopka urządzaliśmy biegi "na wytrzymałość" kto dalej dobiegnie w prostokącie sąsiednich ulic.

Na to pole przed domem Kutnowska 7 latem w niedziele jego mieszkanki wynosiły leżaki dla kąpieli słonecznych. Pamiętam, że tam bywała Twoja Babcia, kiedyś z leżaka rozmawiała ze mną o życiu.

Rowerów dziecięcych wtedy nie było ale błyszczał zręcznością Twój stryj Wojtek, kiedy nauczył się jeździć na dużym męskim rowerze pedałując "pod ramą". Chodziliśmy do różnych szkół więc kontaktów szkolnych nie mieliśmy. W Niemczech jest Adam Himmel, który mieszkał "pod 7" nad Żywczyńskimi. Privem podeślę Ci kontakt do jego żony na Facebook'u. Adam wie o Michale na pewno więcej niż ja. W późniejszych latach spotykaliśmy się coraz rzadziej. Każdy poszedł gdzieś w swoją stronę. A jak nastała telewizja - to kontakty sąsiedzkie całkiem zamarły. Czasem pogadać możne było na przypadkowym spotkaniu ... gdzieś w tramwaju.

Proszę serdecznie pozdrowić Mamę i stryja Wojciecha od nieco starszego sąsiada z Kutnowskiej 10, co miał starszego brata - Jacka i ma młodszą siostrę Ewę :).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Almanzor
O mnie Almanzor

PRZEGLĄDARKA BLOGU LONGINA W S24 Kolekcjonuję osiągnięcia geniuszy i ludzi dużego formatu a również osiągnięcia nibynauki, nibyprawa, nibyuczciwości. W czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert, znany matematyk, powiedział z ironią: "Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w punkt. Wtedy człowiek mówi: To jest mój punkt widzenia". Poznanie świata dobrze jest zacząć od poznania samego siebie. Chętnie czytam komentarze. Lubię spierać się z mającymi inne ode mnie zdanie. Jednak jeden z ostatnich komentarzy zdumiał mnie tym, jak jego autor daleki jest od zrozumienia tekstu pisanego po polsku. Szok miałem tak wielki, że zużyłem pół nocy dla przypomnienia swojego IQ. Namawiam czytelników do tego samego, a osoby z IQ poniżej 90 proszę aby darowały sobie czytanie moich tekstów. Dla komentowania zapraszam bardzo tych, co mają IQ powyżej 120. Tu kliknij jeżeli chcesz się sprawdzić! Cytat miesiąca czerwca "Przed długi czas o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego nie można było powiedzieć nic krytycznego, bo od razu zachowanie takie traktowano jako niegodne." Janina Paradowska Ciężko być cynglem ... Cytat lipca "Dzisiaj okazuje się, że od Bronisława Komorowskiego trochę lepsza była demokracja." ezekiel Cytat sierpnia "Nie doceniałam dziś tej drzemiącej siły, która w czasach stanu wojennego kazała mieszkańcom Warszawy codziennie układać krzyż z kwiatów przy kościele św. Anny." Janina Jankowska Cytat listopada "gdyby wybory mogły naprawdę cokolwiek zmienić, to już dawno byłyby zakazane" (-Stanisław Michalkiewicz) O  dznaczenie mojej Mamy, siostry Stanisława Sadkowskiego (+KW) poległego 22 sierpnia 1944 w ataku ze Starego Miasta na Dworzec Gdański. Prezydent poszedł na Wawel Dźwięczy requiem pod dzwonu kloszem, Salonowcy - skończcie tę wrzawę! O czas smutnej zadumy proszę, gdy Prezydent poszedł na Wawel. Kogo powiódł w żałobnej gali? Jakieś cienie, mundury krwawe, ci w Katyniu z dołów powstali, z Prezydentem poszli na Wawel. Poszli wolno, lecz równym krokiem, bo im marsza rozbrzmiewało grave. Niezbadanym Boga wyrokiem z Prezydentem zaszli na Wawel. Gdy próg przeszli królewskich pokoi, krótki apel – czas z misji zdać sprawę, potem spać – pierwsza noc już wśród swoich z Prezydentem, co wwiódł ich na Wawel. Ciiiiiicho! śpią …Ale może obudzi ich los w nas to, co czyste i prawe? Niech pojedna – i partie i ludzi, dzień, gdy oni dotarli na Wawel. wg. Henryka Krzyżanowskiego Zapraszam do przeczytania moich notek: 1. - bliskich Powstaniu: ~ Pamiątka Powstania na Górczewskiej ~ Najdroższym Weronikom Matce i Siostrze ku wiecznej pamięci ~ Czy ktoś jeszcze pamięta? ~ Nasza barykada Gdy kiedykolwiek zauważysz, że jesteś po stronie większości - powstrzymaj się i dobrze nad sobą zastanów! - Mark Twain „ ... tylko człowiek wolny ma czas by bloga prowadzić” -Grzegorz P. Świderski Do ników klikam per 'Ty', oczekuję wzajemności. * Blog z Przeszłości *Blog Longina Cz. 1 Wstęp.   *Blog Longina Cz. 2: Pobyt w szkole   *Blog Longina Cz. 3: Przerwa w nauce   *Blog Longina Cz. 4: Przed I wojną światową   *Blog Longina Cz. 5: Wybuch wojny, front, okupacja niemiecka   *Blog Longina Cz. 6: Rok 1918   *Blog Longina Cz. 7: Rok 1920   *Blog Longina Cz. 8. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 8a. Kursy dokształcające dla wojskowych   *Blog Longina Cz. 9. W.S.H.   *Blog Longina Cz.10. Absolutorium i praca   *Blog Longina Cz.11: Blog z przeszłości. Longin   *Blog Longina Cz.12 - 1933: Morzem po słońce Afryki   *Blog Longina Cz.13 - 1933: Casablanka, Marakesz, Góry Atlasu   *Blog Longina Cz.14 - 1933: Hiszpania - Malaga, Granada, Alhambra   *Blog Longina Cz.15 - 1933: Sewilla - Byki i Don Kiszot   *Blog Longina Cz.16 - 1933: Sewilla, Cadiz, Al Casar   *Blog Longina Cz.17 - 1933: Sztorm z Zatoce Biskajskiej, Znaczy   *Blog Longina Cz.18 - 1933: Belgia, Bal kapitanski   *Blog Longina Cz.19 - Jastarnia / Jurata '34   *Blog z przeszłości dopisane - Dowborczyk i Rodzina   *Blog Longina Cz.20 - morze, Austria, Jugosławia, Węgry   *Blog Longina Cz.21 - Hania *Blog Longina cz.22 - Przerwane wspomnienie Planowane do napisania 37. Wybuch II wojny światowej 38. Okupacja 39. Rok 1940         1941         1942         1943 40. Powstanie Warszawskie 41. Ewakuacja 42. Milanówek 43. Obóz w Gawłowie 44. Powrót z obozu 45. Ucieczka Niemców 46. Powrót do Warszawy 47. Praca organizacyjna w Banku 48. Wrocław 49. Warszawa - praca w Banku 50. Więzienie 51. Powrót do domu 52. W poszukiwaniu pracy 53. C.Z.S.P.J.D. 54. Sp. „Plan” 55. Sp. W.S.P.U.TiR 56. Rok 1956 57. Spółdzielnia „Plan” NAPISZ DO MNIE

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości