Witek, a także Zbigwie wyzwali mnie na pojedynek na argumenty o wydarzeniach na Ukrainie.
Bardzo emocjonalnie przywołał mnie Witek do odpowiedzi swoim naładowanym emocjonalnietekstem. Podobnie nacisnął na mnie Zbigwie. Ich skierowane do mnie bardzo krytyczne ale wyrażone z szacunkiem wypowiedzi dotyczą generalnie relacji polsko-polskich, polsko-ukraińskich i polsko-rosyjskich. Dodałbym do nich jeszcze zahaczanie o UE i USA aby domknąć ten tygiel.
Za bardzo Witka i Zbiga szanuję aby odpowiedzieć byle jak i na chybcika w tym bardzo ważnym temacie. Niestety moje osobiste zobowiązania angażują mnie w tej chwili tak mocno, że nie dam rady sformułować Im odpowiedzi w formie, która by choć w zarysie była odpowiednia.
Może uda mi się napisać to później, być może emocje nasze nieco wygasną co powinno przysłużyć się meritum.
Jednak aby nie uciec totalnie odpowiadam tu na powtarzane przez Witka, kierowane do mnie już kilka razy inne nieco wezwania aby wykazać dlaczego powołując się na generała Dowbora - Muśnickiego napisałem, że 9/10 Polaków zdolnych do noszenia broni poparło w Rosji bolszewicki przewrót.
Wstałem dziś wcześnie, znalazłem we wspomnieniu generała Józefa Dowbora Muśnickiego późniejszego (we współpracy politycznej z Wojciechem Korfantym) twórcy Armii Wielkopolskiej i zwycięskiego dowódcy Powstania Wielkopolskiego, którego walki z Niemcami nie tylko spowodowały odzyskanie dla Polski znacznej części zaboru pruskiego, ale istotnie przyczyniły się, że po I wojnie światowej Polska została uznana jako państwo zwycięskiej koalicji a nie twór państwowy z nadania pokonanych Niemiec, który zwycięzcom winien miał być kontrybucji.
Kiedy władzę w Rosji przejęli bolszewicy JD-M wyraził gotowość do dalszej walki wraz z I Korpusem Polskim po stronie Ententy ale odmówił bolszewikom udziału w akcjach przeciw Ukrainie. W rusko – ruskim konflikcie ogłosił neutralność, ale kiedy Armia Czerwona zaatakowała jednostki I Korpusu Dowbor wraz ze swoim wojskiem podjął z sukcesem z nimi walkę zajmując wielki obszar w rejonie Witebska - Mohylewa – Bobrujska – Mińska. Po oddaniu tego obszaru przez bolszewików Niemcom zawarł z Niemcami umowę. Pozostawił im uzbrojenie ale ewakuował do Polski cały skład ludzki oficerów i żołnierzy. Analogiczne warunki ale wobec Niemców uzgodnił 11. listopada 1918 Józef Piłsudski.
Oto jak wspomina JD-M. W rozdziale XVI Wspomnień: „Tworzenie Polskiego Korpusu” Józef Dowbor - Muśnicki pisze:
Gdym przystąpił do formowania oddziałów korpusu, rozporządzałem polską dywizją, Krechowieckim pułkiem ułanów i zapasowym pułkiem w Biełgorodzie. Według raportów dywizja miała 16 tysięcy żołnierzy, zapasowy pułk aż 20 tysięcy. Krechowieccy ułani byli w składzie 4-ch szwadronów.
Z dywizją piechoty polskiej nie wszystko było w porządku ... coś tam subordynacji brakowało. Faktem jest, że komisarz dywizji p. Perzyński musiał dywizję sanować, w wyniku czego do korpusu trafiło 3,000; reszta wzmocniła szeregi słynnego pułku w Biełgorodzie ....
Po zbadaniu materiałów ... doszedłem do przekonania, że po sformowaniu dywizji więcej dbano w niej o zachowanie życia, przeważnie prywatnego mienia, niż o wojskowe sukcesy. Kwitła wzajemna adoracja: wszyscy byli „dobrzy Polacy”, więc nie było racji bić się.
Postępowanie polskiej dywizji dało asumpt Lloyd George'owi do wyrażenia się w jednej z mów, że „część Polaków uciekała przed Niemcami jak trzoda”.
Zupełnie inaczej postępował pułk Krechowiecki......
Pułk w Biełgorodzie był czymś nadzwyczajnym, nawet jak na panujące stosunki w czasie rozkwitu bolszewizmu. ....
W Polskę, jej przyszłość, nikt nie wierzył ... Roiło się tam od adeptów nauk socjalistycznych. Gdym posłał do pułku rozkaz o wysłaniu uzupełnień „zgodziło” się go spełnić zaledwie 400-stu t.j. 2%.
...Potem pułk obrał sobie nazwę „polskiego pułku rewolucyjnego”. Winszuję jego opiekunowi p. Lednickiemu.
Los jednak na pułku się zemścił. Bolszewicy, nie robiąc żadnej różnicy między „polskimi” socjalistami a Polakami napadli pułk w imię urzeczywistnienia idei 3-międzynarodówki. Część wytłukli, a resztę rozpędzili.
Po trzymiesięcznych zabiegach aby zespolić w szeregach potrzebną ilość żołnierzy wyniki okazały się marne. Pierwsza dywizja, na nowo uzupełniona, liczyła około 8-tysięcy bagnetów, druga i trzecia tylko po półtora do dwóch tysięcy. Masa polska pod hipnozą socjalistów słabo reagowała na nawoływanie do szeregów. Socjaliści zaszczepili nieufność do nowo formowanego wojska. Jedni mówili „wojsko formują panowie aby znów wprowadzić pańszczyznę” drudzy znów pouczali „po co się bić, kiedy niema z kim: tak Niemcy jak i Rosjanie są naszymi braćmi i również bić się nie chcą”.....
Dziwnym zbiegiem okoliczności wszyscy ci rzekomi patrioci najskuteczniej pomogli Rosji i Niemcom, które chciały ujrzeć odradzającą się Polskę jaknajsłabszą, choć twierdzili, że działają właśnie na korzyść Polski.
....
Na mocy pisma jen. Janina, szefa misji francuskiej w Rosji, utrzymywałem wtedy kontakt z pułkownikiem Rampon, przebywającym w Mińsku przy sztabie frontu Zachodniego..... nie bardzo przychylnie przyjął mnie przedstawiciel Anglji
.... cudzoziemcy mieli oczy zawiązane ...
Zamiar zorganizowania dobrego korpusu okazał się nie łatwym do wykonania. Przynajmniej 9/10 rodaków, znajdujących się w szeregach rosyjskich było już otumanionych przez prądy wywrotowe i do swoich szeregów się nie garnęło. Odstraszał ich porządek i ład. Były to pojęcia niewspółmierne z rozprężeniem, wiecowaniem i możnością próżnowania, względnie udawania, że się coś robi.
(Notkę dedykuje Witkowi i Zbigwie, skrócone nieco fragmenty pochodzą z: Józef Dowbor - Muśnicki „Wspomnienia” rozdział XVI)