W notce http://almanzor.salon24.pl/580333,unio-twoje-dzielo
nieco dla żartu pod zdjęciem ptaszka marznącego w połowie kwietnia 2014 w Ypsilanti, Michigan, napisałem, że to z winy pani Merkel i pana Baroso którzy opierając się na na fałszywych teoriach za bardzo walczą (za również moje pieniądze) z "Globalnym Ociepleniem".
Czterdziestoletni okres globalnego ocieplenia osiągnął w ostatniej dekadzie ekstremum, w którym tempo jego wzrostu spadło niemal do zera. Być może czas jego się skończył więc najwyższy czas go podsumować. Można oszacować, że od połowy lat siedemdziesiątych (kiedy się zaczął) do teraz temperatura powierzchni ziemi wzrosła około 0,8-0,9K.
Dobroczynne skutki Globalnego Ocieplenia są znane. Na świecie wystąpił znaczący wzrost plonów. Wiele dotąd głodujących krajów cieszy się już obfitością żywności. Nie dotyczy to wszystkich, ale poprawa jest znaczna. Dla mnie nie bez znaczenia jest możliwość spędzania ciepłego urlopu nad polskim Bałtykiem.
Ale jak to jest ze szkodami, które ocieplenie miało spowodować? Poprosiłem aby komentatorzy zastanowili się czy i jakie dla mieszkańców Polski, Europy, Kuli ziemskiej, dla zwierząt, roślin ewentualnie szkody przyniosło ostatnie, trwające około 40 lat Globalne Ocieplenie?
Rzeczowo odpowiedział mi bloger THREEME:
>Mogę np napisac, że mieszkancy Wielkiej Brytanii mocno ucierpieli tegorocznej zimy na skutek sztormów i powodzi wywołanych najprawdopodobniej (liczne dowody) ANORMALNYM przesunięciem prądu strumieniowego, ktore wywołane zostało ocieplającą się Arktyką. Ale Ciebie to pewnie nie przekona....
Mogę napisać o dwóch katastrofalnych suszach w Amazonii w 2005 i 2010 roku....Ale Ciebie to pewnie nie przekona
Przekonuje mnie to dokładnie tak samo, jak przekonywało czytelników bloga wykorzystanie jednostkowego przypadku dla sugestii, że w Ypsilanti, Michigan ptaszek marznie z powodu zbyt intensywnego zwalczania ocieplenia przez panią Merkel i pana Baroso.
Najstarsi blogerzy zapewne pamiętają w jaki sposób o skutkach globalnego ocieplenia, spowodowanego spalaniem przez nas węgla kopalnego, przestrzegali eksperci lansowani przez IPCC.
Ich wizja sięgała globalnego ocieplenia mającego trwać aż do roku 2100 kiedy to globalna temperatura powierzchni ziemi miała się podnieść według różnych oszacowań od jednego do czterech stopni Celsjusza.
Ekstrapolując oparte o wątpliwej jakości metodykę przygotowane wykresy, zbudowane na lekko sfałszowanych danych, chytrze wybranego okresu pomiarów temperatury wróżono nam rozregulowanie mechanizmów naturalnej regulacji w Przyrodzie i lawinowy wzrost temperatury. Uczeni czerpiący wiedzę z IPPC w swoich publikacjach, w których obficie cytowali się nawzajem, często posługiwali się tzw. "wykresem kija hokejowego". Pomimo świadomości u wielu, że wykres ten oparty jest na fałszu, pokazując w publikacjach ten wykres o jego fałszu milczano.
Wróżono migrację zwierząt na Ziemi, osuszenie klimatu, roztopienie lodów polarnych, podniesienie się poziomu wód oceanicznych i zatopienie wysp i obszarów nadbrzeżnych.
Obecnie przestali gadać o migracji zwierząt. Wysp na Pacyfiku nic nie zalewa. Wybrzeży Kaliforni również. Śladów podnoszenia poziomu naszego Bałtyku też nie widać. Zimowa pokrywa lodów polarnych jest niemal taka jak dawniej.
Przyjrzyjmy się faktom!
Pokrycie Arktyki lodem (x 10^6 km²)
Szokująco wygląda zanik pokrywy lodowej Arktyki w miesiącach letnich ostatniej dekady. W rekordowym roku 2012 wynosiła ona tylko 3 miliony kilometrów kwadratowych, około 46% tego co było w latach osiemdziesiątych.
W środkach przekazu pokazywano wiele obrazków ilustrujących o ile letni zakres zlodowacenia był mniejszy niż kiedyś. Tyle że to nie wszystko co rzetelne informacje zawierać powinny.
Każdej zimy "straty" podbiegunowego lodu były odbudowywane. Maksima zimowego zlodowacenia nie wahały się bardziej niż około 7%.
Warto spojrzeć na animację obok. Mnie też ona zadziwiła. Przedstawia zmiany pokrywy lodowej Arktyki. Upalne lata jakie zafundowało nam globalne ocieplenie powdują głęboki zanik lodu. Ale podczas zim lód Arktyki się regeneruje. Radzę spojrzeć na jakiś konkretny punkt na tej mapie, na Cieśninę Beringa, północny brzeg wyspy Hokkaido (przy górnym brzegu mapy) albo na południowy cypel Grenlandii. Tak jak były te miejsca ogarniane lodem dawniej, tak samo dociera do nich lód podczas zim współczesnego ekstremum globalnego ocieplenia.
Poziom mórz i oceanów
Tutaj glociepliści zużyli chyba najwięcej amunicji. Globalne ocieplenie powodując topnienie lodów obszarów podbiegunowych miało spowodować taki wzrost poziomu wody w morzach i oceanach, że zagrożone zostałyby zatopieniem wyspy i obszary nadbrzeżne. A tak w okresach ostatnich globalnego oziębienia (1950-1975) i ocieplenia(1975-2010) zmierzony był poziom wody w Arktyce:
Nawiasem mówiąc pan Hansen z kolegami w swojej publikacji, z której zaczerpnąłem ten obrazek (GLOBAL SURFACE TEMPERATURE CHANGE, J. Hansen, R. Ruedy, M. Sato and K. Lo, Article first published online: 14 DEC 2010, DOI: 10.1029/2010RG000345) nie oznaczyli na nim jednostki na osi rzędnych. Niezależnie od tego czy to są milimetry, centymetry czy coś innego wniosek nasuwa się oczywisty :)