Przyznam się z lekką nieśmiałością, że z zainteresowaniem obejrzałem tegoroczny koncert Eurowizji. Na pewno w tyle głowy zachęcił mnie do tego mój nabyty ostatnimi czasy nacjonalizm. Koncert półfinałowy, w którym seksowne i radosne Polki zakwalifikowały się do finału napawał mnie z jednej strony optymizmem ale z drugiej ostrożnością.
Głupie publikatory, tak jak przed jednym czy drugim Euro, jak przed występami piłkarzy ręcznych, nożnych czy siatkowych, kolejny raz nakręcały opinię poczciwie myślących Polaków zapowiadając tym razem wielki sukces. Reporterka którejś z telewizji głupio prowadząc rozmowę z Michałem Wiśniewskim (Ich Troje) zadała mu na dwie godziny PRZED rozpoczęciem koncertu pytanie jak ocenia wielki sukces polskiego zespołu po 20 latach niepowodzeń na Eurowizji. Pan Michał skromnie zwrócił uwagę na czym polega ocenianie w konkursie i przypomniał, że on kilka lat temu, po wykonaniu olbrzymiej pracy marketingowej uzyskał tam siódme miejsce co ocenia za wielki sukces.
Ja, jako widz - amator koncert obejrzałem z wielką przyjemnością. Trochę raził mnie jego jazgot, ale podobno teraz tak trzeba. Odnośnie występu przesympatycznych Polek, mam wrażenie, że bardzo jego efekt zepsuła scenografia. Tło i podłoga upstrzone biało - czerwonymi naklejkami wywołały znany z wojska efekt maskowania. Białoczerwone Polki na tym tle ginęły - a szkoda. Ja bym tę maselnicę, tarę i piersiastą obsługę nieco ukrył - bo odwracały uwagę od profesjonalnego wykonania Cleo. Wielu politpoprawnych niepotrzebnie to drażniło.
Teraz przejdę do clou programu. Cała ta Eurowizja to kolejne "europejskie" oszustwo. Podano oficjalnie, że głosy z poszczególnych państw miały być przydzielane w 50% przez głosujących widzów i w 50% przez profesjonalne krajowe jury.
Wystarczy spojrzeć na niektóre cyfry na czym polegał ten "europejski profesjonalizm" na dwóch najwięcej mówiących przykładach.
W Irlandii telewidzowie telefonicznie i SMSami dali Polkom I (pierwsze) miejsce. Irlandzkie "Jury" dało Polsce miejsce 25 czyli ostatnie.
ŚREDNIO Irladia dała nam miejsce 15, czyli zero.
http://www.eurovision.tv/page/results?event=1893&voter=IE
W Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej głosy telewidzów dały Polsce miejsce I (pierwsze). Fachowe jury brytyjskie dało nam miejsce 25. czyli ostatnie. Razem dostaliśmy od nich miejsce 11 czyli Zero.
http://www.eurovision.tv/page/results?event=1893&voter=GB
Rozumiem, że fachowiec mógł mieć do występu Polek zastrzeżenia, ale na pewno nie takie by umieścić nas niżej dziesiątego, a tym bardziej na najniższym miejscu. Nie uwierzę, że fachowość angielskich i irlandzkich jurystów mogła aż tak odbiegać od przeciętnej innych fachowców Europy. Nie widzę innego powodu ich zachowania niż nacisk organizatorów by "poprawić", zapewne przez mieszkających w Brytanii Polaków nakręcony, wynik głosowania przez danie oceny zerowej przez tamtejsze "jury"
Wspomnę jeszce o Kiełbasie. On był rzeczywiście dobry i na nagrodę zasłużył. Scenografia jego występu była doskonała, koncentrowała światłem uwagę na wykonawcy a efekty pozwalały slyszeć jego interpretację bardzo dobrego utworu. Strój, po pierwszym szoku, mnie nie raził. Nie takie wygłupy dla zwrócenie uwagi się robi. Ale śmiech i politowanie mną ogarnęły gdy usłyszałem, że szefowie naszego sprawozawcy telewizyjnego nie pozwolili mu uzywać niku "Kiełbasa" dla tego atrysty ale widocznie bardziej polskopolitoprawne "Wurst", chociaż sam Kiełbasa i jego impresario prosili sprawozdawców aby jego nik tłumaczyć na języki narodowe. Telewizja polska zarozumiała w swojej małości, dla odgórnie sterowanej politpoprawności, autorskiej prośby Kiełbasy nie posłuchała.
.