Stałem się funkcjonariuszem państwowym. Zostałem członkiem jednej z warszawskich obwodowych komisji wyborczych. Komisja wybrała mnie przewodniczącym. Z racji swojej funkcji aż do przekazania wyników drugiej tury wyborów wstrzymam się od agitowania za Kandydatką lub którymkolwiek z Kandydatów.
Zostałem podczas konstytuowania się Komisji zszokowany infromacją, że pogłoski o wyłącznie ręcznym liczeniu głosów, to była ściema PKW. Ma być użyty system komputerowy.Temu postaram się przyjrzeć. Jedyną rzeczą którą "robił" ten system w komisjach okręgowych obwodowych w wyborach parlamentarnych 2011 kiedy też byłem w OKW, było wydrukowanie małą czciaonką 'protokołu' wyników wyborów. Dla patrzącego przez szybę z odległości ponad kilkanaście centymetrów były te protokoły nieczytelne z racji niewielkiej czcionki i dużej ilości na nich bezwartościowych znaków drukarskich. Całą reszta wykonywana była ręcznie a transport wyników do komisji okręgowej był samochodem własnym. Ot, technika XXI wieku w średniej wielkości państwie europejskim.
Uzupelnienie:
Słusznie zwrócono mi uwagę, że system komputerowy w OKW nie tylko tworzył drukowaną wersję komunikatu (protokoły odręcznie napisane przez komisję istniały również), ale zapisywał ten komunikat na dyskietce. Dyskietka ta po przewiezieniu konwencjonalnym środkiem lokomocji do Komisji Okręgowej, po porównaniu z rękopisami protokołów była przetwarzana dalej.
W wyborach parlamentarnych 2011 policzyliśmy głosy do godziny 1 w nocy a z "systemem komputerowym" "walczyliśmy" do białego rana. Jak mi bliscy relacjonowali w listopadowych wyborach było jeszcze gorzej.
W ósmej dekadzie XX wieku pewien mądry Anglik nauczył mnie prostej zasady. Systemu komputerowego nigdy nie powinno się instalować i za niego płacić jeżeli zwiększa on pracochłonność lub czas przetwarzania w porównaniu do systemu konwencjonalnego używanego przedtem. To jest podstawowe kryterium przyjęcia systemu do eksploatacji (i zapłacenia zań wykonawcy)
Będę się komputeryzacji przyglądać i postaram się wrażenie tu relacjonować.