W środę, przed niedzielą wyborczą, jako przewodniczący komisji obwodowej, miałem „dokształt” odnośnie prowadzenia wyborów. Najpierw wystapił oficer policji. Głównym tematem wypowiedzi była „cisza” wyborcza. Gdyby ją wreszcie w Polsce zniesiono wydaje się policja miałaby podczas wyborów niewiele roboty.
Jednym z tematów było publiczne słuchanie utworów śpiewanych przez Kandydata. Ostatnio wydany komunikat PKW stwierdza generalnie, że o tym co jest a co nie jest łamaniem ciszy decyduje policja i prokuratura a nie PKW pisząc:
„ Państwowa Komisja Wyborcza, w związku z licznymi pytaniami, dotyczącymi m. in. możliwości emisji, w okresie tzw. ciszy wyborczej, utworów muzycznych kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (...)
Państwowa Komisja Wyborcza nie jest uprawniona do wyrażania opinii ani zajmowania stanowiska w tych sprawach jednostkowych (...)
Ze względu na treść art. 498 Kodeksu wyborczego reguła ta dotyczy m.in. kwestii ewentualnego naruszenia tzw. ciszy wyborczej.
Oznacza to zatem, że wiążąca ocena, czy w konkretnym przypadku doszło do naruszenia tego zakazu nie będzie należała do Państwowej Komisji Wyborczej, lecz do organów ścigania i sądów.”
To ciekawa rola „organów”. Pan oficer policji stwierdził na przykład, że wejście głosującego ubranego w T-shirt z portretem Kandydata jest łamaniem ciszy. To mnie zdziwiło, bo póki co, polskie prawo nie reguluje jeszcze sposobu ubierania się obywateli. Idąc tropem rozumowania pana Oficera można by Policji kazać ścigać ludzi chodzących podczas ciszy wyborczej w muszce albo w białej sukience z dekoltem :-)
Bardziej mnie interesowała obsługa informatyczna. Na pierwszy rzut oka, po wysłuchaniu omówienia przez specjalistę informatycznego wydaje się, że tym razem podeszli w PKW do tematu bardziej rzetelnie niż poprzednio. System uwierzytelniania przewodniczącego i zastępcy Komisji jest wreszcie wzorowany na prostych i sprawdzonych systemach bankowych. Przewodniczący komisji i zastępca dostają wstępny login i hasło, które muszą, po pierwszym zalogowaniu się do systemu, samodzielnie zmienić. Wreszcie odeszli od łamiącej sens uwierzytelnienia zachęty przekazywania hasła informatykowi. Krok w dobrym kierunku.
Transport danych będzie nie tylko poprzez sieć informatyczną ale również poprzez dowiezienie do Komisji Rejonowej pisemnych protokołów sporządzonych ręcznie i wydrukowanych oraz na ich kopii nagranych na dyskietce. Chyba w tym nadmiarowości jest za wiele. Zobaczymy!
Dyskusją pod moją poprzednią notką czułem się zobligowany zapytać o problemy związane ze zbyt małą licznością Komisji Obwodowych (7 osób), chociaż kandydatów zgłoszonych przez komitety wyborcze do komisji było więcej.
Pooczas konstytuowania się naszej 7-osobowej Obwodowej Komisji Wyborczej posłuchaliśmy rady obecnego przy tym pracownika Urzędu Miasta podzielenia nas na dwie zmiany po 3 osoby plus jedna osoba „na zakładkę” dyżurująca w komisji od 10 do 17:30. W dawniejszych wyborach i w referendum warszawskim gdzie się dotychczas angażowałem w komisji wyborczej zawsze było nas 8 osób.
Przy siedmiu osobach w komisji przez 7 godzin, po ok. trzy godziny na każdej zmianie, stan komisji będzietylko 3 osobowy.
Obwodowa Komisja Wyborcza jest związana Regulaminem wydanym przez PKW. Jego p. 20 głosi:
„Od chwili rozpoczęcia glosowania do czasu jego zakończenia komisja wykonuje swoje zadania w składzie zapewniającym wyborcom udział w głosowaniu bez zakłóceń przy wydawaniu kart do głosowania, ale co najmniej 3-osobowym, w tym zawsze z udziałem przewodniczącego lub jego zastępcy. Wymóg obecności co najmniej 3 osób z komisji oznacza stałe przebywanie takiej liczby członków w pomieszczeniu, w którym znajduje się urna”.
Pozwoliłem sobie zwrócić uwagę organizatorom, że podczas siedmiu godzin pracy komisja będzie działać w składzie 3-osobowym. Jeżeli w czasie pracy w takim składzie ktoś z członków komisji będzie musiał wyjść poza lokal wyborczy, z pomieszczenia w którym znajduje się urna, na przykład do telefonu aby złożyć jakiś meldunek o wyborach albo chociaż do toalety, to w myśl tego zapisu prawa przewodniczący będzie musiał:|
1. Zamknąć lokal wyborczy
2. Komisyjnie zapieczętować wlot do urny
3. zapieczętować niewydane karty do głosowania.
4. zapieczętować spisy wyborców.
Po powrocie Komisji do pełnego składu należy po sprawdzeniu nienaruszenia pieczęci powyższe czynności wykonać w odwrotnej kolejności.
Spowodowało to burzę na sali. Oznajmiono mi że TEGO PRZEWODNICZĄCEMU KOMISJI ZROBIĆ NIE WOLNO (nie podając żadnego uzasadnienia w przepisach prawa).
Wyjaśniono, że ograniczenie składu komisji do 7 osób spowodowane było względami oszczędności kosztów. Szkoda, że PKW nie spowodowała oszczędności w sposób legalny powiększając - nawet dwukrotnie - obwody wyborcze. Naprawdę nie ma wielkiej różnicy czy liczy się głosy na tysiącu czy na dwóch tysiącach kart. Niestety PKW wybrała sposób utrudniający prace Komisji a nawet mogący generować łamanie prawa przez Komisje Wyborcze.
Poinformowano, że w poprzednich wyborach nikt w Polsce z powodu wyjścia członka komisji do toalety lokalu wyborczego nie zamknął.
Napawa to mnie niepokojem. Trudno mi uwierzyć, aby w 25 tysiącach komisji wyborczych w kraju nikt nie skorzystał podczas trwania wyborów z toalety. Prędzej przypuszczę, że w takich przypadkach i przy takich (nielegalnych) naciskach organizatorów wyborów dopuszczano łamanie prawa i zezwalano na krótkie przerwy pozostawania tylko dwóch osób komisji w lokalu z urną.
Narzuca mi się przypadek tragicznego lotu Germanwings. Tam pilot poczuł „potrzebę” już po kilkunastu minutach. Zwracam uwagę że po tej katastrofie linie lotnicze nie zabroniły korzystania przez pilotów z toalety – co domyślnie zakładają organizatorzy naszych wyborów prezydenckich - ale zastosowały „kooptację” kokpitu inną osobą z załogi.
Komentarze