Od wielu miesięcy czytam u Kate1 wyniki różnych sondażowni pokazujące zmiany bieżących preferencji wyborczych Polaków. Od sierpnia 2013 do niedawna w rankingach prowadziło Prawo i Sprawiedliwość jednak z analizy wynikało, że przewaga ta była tylko pozorna.
13 sierpnia 2013 „Rzeczpospolita” informowała: „PiS znów odskakuje Platformie” i dalej: Na PiS chce głosować 34 proc. Polaków, a na PO - 26 proc. Do Sejmu dostałyby się jeszcze SLD (14 proc.) oraz PSL i RP (po 6 proc.) - wynika z sondażu Homo Homini dla „Rzeczpospolitej”.
PiS wtedy osiagnęło ośmiorocentową przewagę nad Platformą. Ale Polska nie jest ani Węgrami ani Rosją, Ukrainą czy Wielką Brytanią lub Francją, gdzie system wyborczy preferuje najsilnieszą partię. Jeżeli by w wyborach do Sejmu rozkład głosów był taki jaki podano 13. sierpnia 2013, to obliczony metodą d'Hondta podział foteli w Sejmie byłby następujący:
Dla ustanowienia rządu nad Polakami wymagane jest posiadanie 230 głosów w Sejmie ten rząd akceptujących. Odrzucając wstępnie mozliwość utworzenia koalicji PiS-PO lub PiS z Twoim Ruchem Palikota, jedyną możliwością objęcia władzy przez PiS przy takim podziale głosów byłaby jego koalicja z SLD. Ale wtedy, jak stwierdziła wtedy czcigodna Ufka Prawo i Sprawiewdliwość straciłoby połowę poparcia i ¾ swoich członków. Odsunięcie w SLD Józefa Oleksego na drugi plan świadczy, że przywódcy SLD też do sojuszu z PiS się nie kwapią.
Cóż byłoby przy takim podziale glosów? Kolejne pięć lat władzy Platformy tym razem w kolaboracji z SLD i z PSLem z opcją na Twój Ruch Palikota.
Ta alternatywa była przy wszystkich poprzednich sondażach. Przy wskazywanych przez te sondaże podziałach głosów praktycznie o tym kto zostanie premierem decydowałby zawsze wicepremier Leszek Miller
Czy jest jakaś inna szansa?
JEST. Pojawiła się niedawno. Aby ją zauważyć należy nie tylko znać ordynację wyborczą ale też teorię gier.
Odrobina spostrzegawczości daje zauważyć, że ośmioprocentowa przewaga nad Platformą PiSowi nic nie dawała.
Sondaż Home Homini z 19. lutego pokazał: PiS- 30% PO- 23% SLD- 12% TR- 5% PSL- 4% KNP- 3% SP- 3% ..
Podział foteli w Sejmie byłby taki:
Partia Kaczyńskiego nie zdobyłby możliwości utworzenia rządu nawet gdyby większość niezdecydowanych dodałaby mu swoje głosy i PiS uzyskał nawet o 20% więcej głosów niż Platforma. Na przykład przy podziale: 43% za PiS i 23% za Platformą 15% za SLD, po 6% za TR, 4% za PSL i po 3% za KNP, SP i Gowina układ miejsc byłby taki:
Nawet przy tak wielkiej przewadza PiS samodzielnie bez sojuszu z SLD rządu by utworzyć nie mógł.
Czy nie ma innej szansy? Czy już zawsze głos oddany na PiS będzie głosem zmarnowanym i Platformy od sprawowania władzy odsunąć się nie da?
Na szczęście szansa jest. Nadzieję daje sondaż opublikowany 12.kwietnia 2014.
Według "Newsweeka": Rośnie przewaga PO nad PiS. Partia władzy ma coraz większe poparcie. Dalej „Newsweek” pisze, że gdyby wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się w połowie kwietnia, zwyciężyłaby PO z poparciem 33 proc. Polaków; na PiS zdecydowałoby się zagłosować 29 proc. respondentów, a na podium znalazłby się jeszcze SLD (14 proc.) – wynika z sondażu pracowni Estymator dla serwisu Newsweek.pl. Na progu wyborczym balansuje PSL (6 proc.) oraz PRJG i KNP (po 5 proc.), EP-TR 4%, SP 2% i RN 1%.
Spójrzmy jak takie wyniki głosowania przełożyłby sie na miejsca w Sejmie!
Ciepło ... ciepło. Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w kwietniu 2014 i podział głosów byłby taki jak ocenił Estymator dla Newsweeka, to koalicja mająca wspólny cel odsunięcia PO od obejmowania równocześnie władzy prezydenckiej i parlamentarnej składająca się z najmocniejszego PiS oraz Prawicy Razem i Kongresu Nowej Prawicy wsparta przez PSL uzyskałaby aż 225 miejsc w Sejmie. Jeszcze to nie wystarcza. Tu jednak przychodzi na pomoc znajomość gier.
Gdyby PiS potrafił zachęcić 3% swojego twardego elektoratu aby NIE GŁOSOWALI NA PiS ale oddali swoje głosy na Solidarną Polskę oraz gdyby tylko 1% niezdecydowanych zachęcili do głosowania na inną partię antyreżimową, na przykład na KNP, to PiS mógłby objąć władzę, bo podział foteli w Sejmie byłby taki:
Koalicja przeciwna PO+SLD miała by w Sejmie przewagę. Czy prezes Jarosław Kaczyński i Jego zaplecze będą to potrafili zrozumieć? Szeroka koalicja partii od centrowej jaką staje się PiS do partii prawicy miały by szansę nieco Polskę uprzątnąć. Objęły by szeroki wachlarz poparcia społeczeństwa.
A jeśli tego PiS nie zechce? Odpowiedź wtedy jedna: każdy głos oddany na partię która nie chce wziąć odpowiedzialności za Polskę i zadawala ją pobyt w opozycji będzie głosem zmarnowanym.
Przeliczając poroporcje głosów w wyborach na liczbę foteli sejmowych autor korzystał z kalkulatora metody d'Hondta autorstwa Filipa Klara.
.